Odkryj magiczny świat Smerfów! Spotkanie z ulubionymi bohaterami pozwoli na nowo przeżyć wiecznie żywe historie o miłości, przyjaźni i wzajemnym zaufaniu. Nowe opowiadania o znanych bohaterach wzruszą, rozbawią i pobudzą wyobraźnię. Zawsze jest dobry czas na bajkę. ISBN: 978-83-237-0108-1. EAN: 9788328101081. Wydawnictwo: Egmont. Wielka kolekcja bajek o Smerfach. Peyo Wydawnictwo: Egmont Polska literatura dziecięca. 128 str. 2 godz. 8 min. Szczegóły. Kup książkę. Pomóż Osiłkowi pokonać strasznego smoka, poznaj narzeczoną Papy Smerfa i weź udział w wielkim wyścigu smerfochodów! Ta książka to gratka dla wszystkich fanów niebieskich skrzatów! Średnia ocen. Prezent na pasowanie przedszkolaka powinien przede wszystkim sprawić radość małemu solenizantowi. Warto, aby był on odpowiedni do wieku i zainteresowań dziecka, a także wspierał jego rozwój. Pamiętajmy jednak, że najważniejsze jest to, aby dzień pasowania na przedszkolaka był dla malucha pełen miłych wspomnień. 5. Papa smerf wyrusza w podróż w poszukiwaniu pewnego korzenia, pod jego nieobecność smerf Ważniak postanawia zostać królem. Zachęcam Cie jednak by dostosować ją do sytuacji, oraz wieku, zainteresowań i płci dziecka. Napisałem już sporo o bajkach terapeutycznych. Zapraszam Cię do przeczytania czym są bajki, które leczą i o tym jak tworzyć bajki terapeutyczne. A teraz już zapraszam do czytania! Amelka i motyle. Był piękny wiosenny dzień. Dịch Vụ Hỗ Trợ Vay Tiền Nhanh 1s. Smerfy to małe niebieskie stworki o budowie zbliżonej nieco do ludzi, z tą jednak różnicą, że ich głowy są nieproporcjonalnie duże. Noszą one białe czapeczki oraz białe spodenki połączone z butami. Pod czapką nie mają włosów (z wyjątkiem Smerfetki). Są również nieśmiertelne, zawdzięczają to Kamieniowi Długowieczności, który zakopany jest pod ich wioską. Smerfy zajmują się przede wszystkim zbieraniem smerfojagód i naprawianiem tamy na strumieniu, który cały czas zagraża im zalaniem wioski. Smerfy – postacie z bajek Smerfy wiodą spokojne życie w dużym lesie, gdzie mieszkają w małych domkach w kształcie muchomorków. Ich żywot jest sielski, każdy z nich wypełnia go swoimi ulubionymi zajęciami. Wspólną cechą wszystkich niemal Smerfów jest duża naiwność i łatwowierność, którą często wykorzystuje zły czarownik Gargamel, który wraz ze swoim kotem Klakierem próbuje złapać wszystkie Smerfy i przerobić je na złoto. Posuwa się przy tym do rozmaitych podstępów, czai się wszędzie, dlatego Smerfy muszą ciągle mieć się na baczności. Jedynym Smerfem, który charakteryzuje się większą od innych roztropnością, jest Papa Smerf, najstarszy (liczy sobie 542 lata) i najmądrzejszy ze Smerfów, przywódca wioski. Najbardziej znane Smerfy to właśnie Papa Smerf, Ważniak, Smerfetka, Osiłek, Łasuch, Harmoniusz, Maruda, Zgrywus, Ciamajda, Śpioch i Laluś. Smerfy są bajką, którą znają wszyscy, zarówno dzieci jak i dorośli. Na samym początku były to rysowane komiksy, drukowane w czasopiśmie Le Journal de Spirou i wcale ich głównymi bohaterami nie były Smerfy. Smerfy – Peyo Komiks, rysowany przez belgijskiego twórcę Pierre Culliforda (znanego szerzej pod pseudonimem Peyo) opowiadał o perypetiach dwójki średniowiecznych bohaterów, Janka i Sójki (Johan i Pirlouit). Janek jest paziem królewskim, Sójka jest jego wiernym, lecz chełpliwym giermkiem. Razem wędrują po Europie by pomóc ludziom uciśnionym ludziom, w czym pomagają im wrodzone poczucie obowiązkowości, wierności władcy i odwaga. W październiku 1958 roku Peyo postanowił wprowadzić do komiksu grupę nowych bohaterów, którymi były Smerfy. Nie było to wydarzenie samo w sobie przełomowe, gdyż Janek i Sójka spotykali na swojej drodze mnóstwo dziwnych bohaterów i miejsc. Smerfy zostały powołane do życia przez czarodzieja Homnibusa, który wyczarował ich, aby pomóc głównym bohaterom w odnalezieniu Magicznego Fletu. Nowe postacie spotkały się z wielkim zainteresowaniem, na skutek czego Peyo postanowił poświęcić im osobną serię komiksów. Słowo Smerf (w oryginale Schtroumpf) nie istnieje w naturze, zostało wymyślone przez rysownika podczas obiadu przez przypadek. W języku niemieckim podobne jest do słowa skarpeta (Strumpf), jest to również czysty zbieg okoliczności. Słowo zostało przetłumaczone na wiele języków, w niemal każdym języku europejskim brzmi podobnie, wyjątkiem jest język węgierski i włoski (w języku włoskim nazwę zmieniono na Puffi ze względu na niezbyt fortunne skojarzenia ze słowem Schtroumpf, zaś po węgiersku Smerfy to Torpok). Smerfy – komiks W wersji polskiej pojawiły się takie albumy komiksowe o Smerfach, jak: Czarne Smerfy Smerf naczelnik Smerfetka Jajko i Smerfy Smerfy i Krakukas Smerf czarnoksiężnik Kosmosmerf Zupa ze Smerfów Z życia Smerfów Awantura w wiosce Smerfów Zawsze też możemy obejrzeć Smerfy online W niemal każdym kraju przygody małych, niebieskich ludzików okazały się wielkim komercyjnym przebojem i do dziś nie tracą popularności, co jakiś czas przygotowywane są wznowienia kolejnych odcinków. Początkowo Smerfy miały zabarwienie lekko polityczne, wioska Smerfów miała stanowić alegorię społeczeństw socjalistycznych (Papa Smerf z wyglądu przypominał nawet Marksa), zaś Gargamel był symbolem kapitalizmu (chciał niecnie wykorzystać Smerfy w celu zrobienia z nich złota). Z czasem jednak zabarwienie to zostało zredukowane do minimum. Smerfy animowane Na fali popularności komiksów pojawiły się bajki animowane w telewizji. W sumie powstało 256 odcinków bajki, wyświetlane były w 30 krajach. Nadawanie serialu rozpoczęto we wrześniu 1981 roku (w Polsce w 1987). Kto nie nucił w dzieciństwie piosenki "Hej dzieci jeśli chcecie zobaczyć Smerfów las..."? Kto z wypiekami na twarzy nie śledził pasjonujących przygód małych, niebieskich stworzonek? Kto nie lubił uroczej Smerfetki i odpowiedzialnego Papy Smerfa? Na opowieściach o Smerfach wychowało się niejedno pokolenie młodych ludzi. Sympatyczni bohaterowie od kilkudziesięciu lat są obecni w dziecięcej świadomości i nieustannie bawią młodych odbiorców. Dzieci kochają mieszkańców Wioski Smerfów i z przyjemnością towarzyszą im w licznych starciach z Gargamelem. Niebieskie ludziki zajmują też szczególne miejsce w sercach dorosłych, którzy z nostalgią przypominają sobie historie swojego dzieciństwa. Wydawnictwo Egmont Polska przygotowało prawdziwą niespodziankę dla małych i dużych czytelników, wydając książkę, która spodoba się i jednym i drugim. "Smerfy. Złota księga bajek" to zbiór fascynujących opowieści o Smerfach w najbardziej klasycznym wydaniu. Opowiadania są napisane prostym, przystępnym językiem, dlatego zainteresują nawet najmłodszych czytelników. Kolorowe ilustracje wykorzystują bajkowe kadry, więc przykuwają dziecięcą uwagę. Czytelnicy mają okazję przypomnieć sobie ulubione odcinki legendarnego serialu animowanego, a jednocześnie poznać nieznane im dotąd przygody. Księga bajek subtelnie oswaja maluchy ze słowem pisanym i rozbudza w nich czytelniczą pasję. Jednocześnie zachęca starsze dzieci do nauki literek i podejmowania pierwszych prób samodzielnego czytania. Bajki o Smerfach mają intrygującą fabułę, od której nie sposób się oderwać. Są pełne optymizmu i uczą dzieci solidarności oraz wzajemnej życzliwości. Bohaterowie budzą jednoznacznie pozytywne uczucia. Ich zachowanie pokazuje młodemu pokoleniu czym jest prawdziwa przyjaźń. Mieszkańcy Wioski zawsze mogą na sobie polegać i dzięki współpracy wychodzą cało z największych opresji. Szanują bliźnich i przyrodę, która ich otacza. Bezinteresownie pomagają każdemu, kto właśnie potrzebuje pomocy. Czasem się kłócą, ale ostatecznie umieją znaleźć rozwiązanie dla swoich problemów i nieporozumień. Publikacja Wydawnictwa Egmont zaprasza czytelników do wyjątkowego, rodzinnego spotkania przy książce. Wspólna lektura smerfnych przygód tworzy nić porozumienia między pokoleniami. Dorośli mają okazję opowiedzieć dzieciom o swoim własnym dzieciństwie i powspominać dawne czasy. Maluchy zaś mogą poznać największą tajemnicę dorosłych i dokonać zaskakującego odkrycia. To wprost niesłychane, ale okazuje się, że mama, tata, a nawet babcia i dziadek też kiedyś byli dziećmi! Być pozytywną osobą to bardzo ważne w życiu. Musimy tego uczyć młodsze pokolenie, nie tylko po to, by zmienić stereotyp o narodzie polskim jako społeczeństwa narzekaczy, ale po prostu, by wszystkim żyło się lepiej. Dobre wzorce? Na przykład… Elf Optymista. Oto druga z bajek przydatnych w podróży, ale i na domowe pogadanki/usypianki. Poniżej wersja do czytania, ale zachęcamy także do posłuchania – czyta niezrównana Justyna Siepietowska-Jarzyńska. Bonjour, Guten Tag, Buongiorno, Kalimera, Good Morning, Bongu – tak brzmi powitanie w różnych językach europejskich. Poznajecie któryś? Dziś będzie bajka o elfie, a konkretnie Elfie Optymiście. To taki koleś… – A dlaczego nie o mnie? Przerwał Elf Narzekacz. Spokojnie, jeszcze usłyszysz o sobie długie opowiadanie, w końcu zasługujesz na to. Elf Narzekacz zarumienił się niczym najbardziej czerwony pomidor w elfim ogrodzie. Teraz jednak, niczym super handlowiec, spróbuję wszystkich przekonać, że warto zawsze patrzeć na świat przez różowe okulary. – Ja mam żółte, bo w różowym mi nie do twarzy – odparł Elf Modniś. – Eee tam, szkoda pieniędzy na jakieś tam okulary – dodał Elf Skąpiec. Nie o to mi chodzi. Różowe okulary… – No właśnie – o co tobie chodzi? Pytał Elf Narzekacz. Już wyjaśniam przemiłe, lecz wiecznie przeszkadzające w opowieściach elfy… Różowe okulary to takie powiedzenie. Jeśli zauważacie same dobre rzeczy, lubicie ludzi, zwierzęta, cały świat, wierzycie, że to co robicie na pewno wam się uda, – nosicie różowe okulary, wcale ich nie mając na nosie. – A są w odmianie różowo–żółtej? Nie dawał za wygraną Elf Modniś. Elf Optymista by dla ciebie takie znalazł. On zawsze widzi szklankę do połowy pełną. – No jak każdy – stwierdził Elf Planowacz. Nie każdy. Załóżmy, że przyniosłem wam kubek z ulubionym napojem: wodą, sokiem ze świeżych owoców, herbatką, co tam lubicie. – Colą, Fantą, Spritem – rozmarzył się Elf Smakosz. No bez przesady, pamiętajcie o zdrowym odżywianiu. Kubek jest napełniony napojem do połowy – Elf Optymista tak o tym powie, ale Elf Narzekacz stwierdzi, że brakuje połowy napoju. – Przecież to to samo – dyskutował Elf Narzekacz. – To mogę już wypić ten kubek? Niecierpliwił się Elf Smakosz. Elfie Smakoszu – kubka nie wypijesz (ani nawet nie zjesz), tylko napój lub inną zawartość (ja jem prosto z kubka musli bez mleka i orzechy, takie małe dziwactwo) – to po pierwsze. Ty i Elf Optymista widzicie w środku zawartość, jak sądzę dla was atrakcyjną, Elf Narzekacz zapewne od razu, by spytał – dlaczego tak mało, bo zauważa najpierw te gorsze informacje, dopiero potem dostrzegając te lepsze (jeśli w ogóle je zobaczy). – Jak za długo będą myśleć, wypiję i ich napoje – śmiał się Elf Smakosz. Trafiłeś w sedno Elfie Smakoszu. Trzeba doceniać to co się ma, bo niespodziewanie może zniknąć. Na przykład ostatnio dotarły do mnie wieści, że dzieci nagle zaczęły chcieć chodzić do szkoły i to wcale nie efekt mojej domniemanej wady słuchu. Ale nie o tym chciałem gadać. Bohaterem historii mianowałem przecież Elfa Optymistę. Gdyby nie on, wiele szalonych prezentowych zamówień od dzieci nie zostałoby zrealizowanych. Bywają chwile, w których Św. Mikołaj już załamuje ręce a Elf Optymista prawie zawsze znajduje sposób na wyprodukowanie odpowiedniego podarku. – Taaa i pozostałe elfy mają przez niego dodatkową robotę – wtrącił się niezawodny Elf Narzekacz. – Elfie Narzekaczu, słyszałem, że zając ma wolne etaty, tylko czy zamienisz przytulne podbiegunowe lokum na nieznany sobie las? Włączył się do rozmowy Elf Planowacz. – A może go wysłać do Gargamela? Zapytał Elf Złośliwiec i po chwili sam sobie odpowiedział. – Chyba jednak nie, szkoda tego nicponia i jego kotka Klakiera, wystarczy, że smerfy dają im do wiwatu. Elf Narzekacz nie pozostał mu dłużny i odpowiedział w nie do końca miły sposób. Pozostałe elfy zamiast ich rozdzielać podburzały atmosferę (w tym momencie autor opowieści musiał wyciąć z opowiadania kolejne 30 sekund wydarzeń, gdyż były one niegodne elfów). Groziło, że opowiadanie bajki zamieni się w nielichą bójkę. Musiałem jakoś zareagować, co uczyniłem spokojnym acz stanowczym tonem. Optymistyczna tajemnica Kochane elfy. Sądzicie, że wasza kłótnia będzie ze szczegółami w opowiadaniu? Jaki przykład dajecie dzieciom? Chciałbym opowiedzieć tę historię w miłej atmosferze. Na twarzy elfów pojawił się rumieniec wstydu. Niestety, tylko na moment. – Jaką historię? – O czym w ogóle opowiadasz? – Kiedy przyniosą przekąski? Elfom trochę zajęło czasu zanim skończyły przeszkadzać. Ech, tworzenie opowieści wspólnie z tymi małymi towarzyszami nie jest prostym zadaniem. 100 myśli w jednej chwili, do tego każdy chciałby jakoś zaistnieć w opowieści i się tym pochwalić na swoim Facebooku lub chociażby forum elfowym. Tym sposobem jesteśmy w połowie bajki, a ja nie zacząłem właściwie opowieści. W końcu nie wytrzymał Elf Modniś i niespodziewanie zarządził. – Podczas kłótni powstają zmarszczki a cera ulega przebarwieniu. Opanujcie emocje, skupcie uwagę na historii. Elf Narzekacz i Elf Złośliwiec sobie wszystko wyjaśnią później, a my posłuchajmy, bo inaczej zaraz nas położą spać… Czy ktoś analizował, dlaczego Elfowi Optymiście udaje się wykonać dobrze więcej czynności niż innym elfom? To żadna tajemnica – po prostu wierzy, że tak jak Bob Budowniczy zawsze da radę. Nawet, gdy czegoś nie umie, coś mu nie wychodzi albo są małe szanse na sukces, robi wszystko co w swojej mocy, by osiągnąć cel. Nie ważne, czy chodzi o wyścig na 255 metrów z garnkiem na głowie, zbudowanie wieży z kanciastych klocków, czy przekonanie Elfa Brudasa, by zrobił sobie wreszcie kąpiel (słowne przekonanie, bo Elf Siłacz pewnie by go od razu wrzucił do prysznic i trzymał tam co najmniej pół godziny). – Czyli Elf Optymista to połączenie wszystkich bohaterów jakie dzieci znają z bajek? Wow, mamy Elfa Supermana – drwił nadal Elf Złośliwiec. Wielkie marzenie Elf Superman, brzmi ciekawie… Nie, Elf Optymista też ponosi porażki, wcale nie tak rzadko, lecz wyciąga z nich wnioski. Każda porażka stanowi dla niego naukę i informację co można zrobić, by następnym zachować się lepiej. Co ciekawe, to prawdziwy marzyciel. Jednym z jego największych pragnień zawsze było zobaczyć na własne oczy wioskę smerfów. Poznać Smerfetkę, sprawdzić czy Maruda jest tak uciążliwy jak ElfNarzekacz, poznać Smerfetkę, podenerwować Klakiera, mówiłem już, że także chciał poznać Smerfetkę? Smerfy raz na 10 lat czynią swoją wioskę otwartą dla wybranych postaci bajkowych i tym razem postanowiły zaprosić po 3 elfy, gumisie i krasnale. Z grona elfów chęć wyjazdu zgłosiły prawie wszystkie. – Ja się nie zgłosiłem – zaprotestował Elf Narzekacz. Dobra, uściślijmy – wioskę smerfów chciały odwiedzić prawie wszystkie elfy poza kilkoma, w tym Elfem Narzekaczem. – Uznał, że na kole podbiegunowym ma wystarczająco dużo powodów do wyrażania swojego niezadowolenia i daleki wyjazd mu niepotrzebny – nie mógł się powstrzymać Elf Złośliwiec. – Kategorycznie zaprzeczam. Ten wyjazd miał być z noclegiem w domkach grzybowych a ja nie lubię tego rodzaju roślin – bronił się Elf Narzekacz. Mniejsza o to. Za organizację zabrała się Elfka Loteryjka, która z pomocą Elfa Planowacza uznała, że do wioski smerfów pojadą trzy elfy, które okażą się najlepsze w trzech konkurencjach – za każdą z nich dostaną punkty i ich suma zadecyduje o wyniku. Elf Optymista dobrze umiał czytać, zatem szybko uzyskał informacje, komentując je na głos: – Artystyczne pakowanie prezentów na czas – tu sobie nieźle radzę – mówił. – Test z wiedzy o historii smerfów – lubię się uczyć, pooglądam bajki, poczytam książki – będzie dobrze. To się nie może udać Gdy zobaczył trzecią konkurencję nastało milczenie. Muszę go więc wyręczyć: chodziło o „wyścig na łyżwach”. Dlaczego właśnie na łyżwach a nie wrotkach, nogach, hulajnodze – nie mam pojęcia. Tym bardziej że to nie jest wyjazd do „Krainy lodu”, czyli Anny i Elsy a w wiosce smerfów o ile mi wiadomo rzadko gości śnieg. Trudno też wytłumaczyć dlaczego Wielki Prezes, czyli Św. Mikołaj wyraził zgodę na to rozwiązanie. Po prostu czasami należy się podporządkować pewnym decyzjom, nawet jeśli ich nie rozumiemy. Elf Optymista chcąc zobaczyć wioskę smerfów musiał wziąć udział w wyścigu, choć nigdy dotąd nie miał łyżew na nóżkach. Narty uwielbiał, sanki kochał, ale but z jakimś kawałkiem metalu jeżdżący po lodzie?! Do zmagań o jakże cenne nagrody pozostawały dwa miesiące. Od tego czasu Elfa Optymistę można było zobaczyć tylko w kilku miejscach. Przez osiem godzin jak każdy elf pracował w fabryce prezentów. Zostawał w niej czasem nawet dłużej, by uczyć się jeszcze szybciej i lepiej pakować podarki, prosząc o pomoc samego mistrza – Elfa Pakowacza. – Nie rozumiem. Elf Pakowacz też chciał jechać do wioski smerfów. Po co pomagał innemu elfowi? Dziwił się Elf Siłacz. Zawsze warto sobie pomagać. To takie przyjemne… Ciekawe czy dzieci też pomagają rodzicom oraz swoim kolegom i koleżankom?! Poza tym za jakiś czas Elf Pakowacz może potrzebować wsparcia Elfa Optymisty i co wtedy? Nie wszyscy uczniowie lubią słowo biblioteka. Mam nadzieję, że Czytelnicy w ogóle wiedzą co to jest?! Elf Optymista spędzał godziny ślęcząc nad życiorysem i mądrościami Papy Smerfa (książka o nim ma 1000 stron!), osiągnięciami Osiłka, ulubionymi kosmetykami Lalusia. Nawet analizował etapy budowy smerfowej wioski. Najwięcej czasu Elf Optymista poświęcał temu czego nie umiał w ogóle. Gdy pierwszy raz założył łyżwy, zanim dotarł na lód na dystansie 10 metrów leżał na ziemi trzy razy. Po godzinie treningu liczba siniaków na jego ciele przekraczała wielkość „kolekcji” butów Elfa Modnisia a trzeba wiedzieć, że ten posiada ich znacznie więcej niż człowiek palców u nóg i rąk. – Znacznie, znacznie – potwierdził Elf Modniś. Elf Optymista po każdym upadku wstawał i ze słowami „tym razem się uda” niemal natychmiast znów czyścił lód całym ciałem. – Czyżby zamierzał zdobyć pracę sprzątacza lodu? Nie mógł się powstrzymać z komentarzem Elf Złośliwiec, lecz już się przyzwyczaiłem do jego wtrąceń. Gdy po kilku dniach Elfa Optymistę zobaczył Św. Mikołaj, chciał od razu wzywać bezrobotną od dawna elfią policję, bo sądził, że ktoś go bije. Nic bardziej błędnego. Mimo obolałego ciała Elf Optymista nie zamierzał się poddawać i z treningu na trening przejeżdżał coraz więcej metrów bez upadku. Najważniejszy dzień Mijały dni, tygodnie aż wreszcie nastała długo wyczekiwana data zawodów. W konkurencji na artystyczne pakowanie prezentów Elf Optymista zajął dobre 5. miejsce. Test wiedzy o smerfach rozwiązał idealnie – znał odpowiedź na każde pytanie i awansował na 2. miejsce w klasyfikacji dające możliwość wymarzonego wyjazdu. – Kujon – nie mógł nie zauważyć Elf Złośliwiec. – Mówisz to z zazdrości, nikt nie miał tak dobrego wyniku – odpowiedział mu Elf Narzekacz. Zacząłem się zastanawiać czy Elf Narzekacz czasem nie jest chory, ale kaszlu nie słychać, z temperaturą w porządku, siła w głosie jak zawsze, więc niby nie. Pozostał wyścig łyżwiarski. Elf Optymista przyszedł na start pełen wiary w siebie i z pozytywnym nastawieniem, choć inne elfy powątpiewały w jego szanse. Zajęcie trzeciego miejsca dawało mu w bilansie wszystkich konkurencji upragniony bilet na elfolot do krainy smerfów. Start i metę usytuowano przy fabryce św. Mikołaja, większość trasy wiodła jednak przez las. Dystans liczył 10 kilometrów. To dużo? Drogi Czytelniku/Słuchaczu, szanowne elfy. Poproście o pomoc rodzica. Zróbcie jeden krok i zmierzcie go miarą. Następnie podzielcie 10 000 metrów (bo tyle wynosi 10 kilometrów) przez długość kroku i już wiecie ile należałoby ich wykonać chcąc pokonać dystans wyścigu elfów. Przydatna będzie maszynka o nazwie kalkulator. Przykładowo mój krok to około 75 centymetrów, więc chcąc przejść 10 000 metrów musiałbym wykonać 13 333 kroki. Oczywiście to liczba dotycząca spaceru, gdy na nogach byłyby buty a lód jest przecież śliski. Zawodnicy, na szczęście dla nich, mieli łyżwy. Wypadek w wyścigu Niespodziewanie już od początku wyścigu Elf Optymista był w czołówce. W połowie dystansu zajmował czwarte miejsce i właśnie miał przyspieszyć, gdy zauważył, że Elf Serwisant wywrócił się na zakręcie uderzając w drzewo i wpadając w śnieżną zaspę. Została ona wcześniej usypana, by zbudować trasę wyścigu. Wyglądało to naprawdę groźnie, a wokół nikogo nie było. Elf Serwisant leżał z głową w śniegu i nie wstawał… – Chyba mu nie pomógł, przecież walczył o spełnienie marzenia… – drżał wciągnięty w opowieść Elf Narzekacz. Tymczasem Elf Optymista nie zastanawiał się ani chwili. Podjechał do przeciwnika, odgarnął śnieg i natychmiast sprawdził puls ofiary. Dopiero w tym momencie Elf Serwisant odzyskał przytomność. – Jak się czujesz, wiesz gdzie jesteś? Zapytał Elf Optymista. – Czy to biegun północny?! Boli mnie noga, ale raczej złożą mnie do całości. Dzięki za pomoc – odpowiedział Elf Serwisant. – Leż i się nie ruszaj. Noga chyba jest złamana – mówił przejęty Elf Optymista. Po chwili podjechały służby medyczne, a Elf Optymista ruszył jak szalony w pogoń za czołówką. Szans na sukces nie miał dużych, lecz nadzieja ginie ostatnia. Pomoc kosztowała go utratę wielu cennych sekund. Elf Optymista po niesamowicie ambitnej jeździe awansował z 16 na 4 miejsce i padł wyczerpany za linią mety. Do szczęścia zabrakło mu zaledwie kilka metrów, tyle straty miał do Elfa Ogrodnika. Nie udało się zdobyć wymarzonego biletu na wyjazd, ale bohater opowieści nie rozpaczał, tylko od razu zapytał: – Co z Elfem Serwisantem? Trzymać za słowo W tym czasie do Elfki Loterii, Elfa Planowacza i św. Mikołaja, czyli sędziów wyścigu dotarła informacja o niesamowitej postawie Elfa Optymisty. Dowiedzieli się o niej także zwycięzcy zawodów. – Oddam mój bilet do wioski smerfów. Elf Optymista był na trasie przede mną, wyprzedziłem go, gdy pomagał Elfowi Serwisantowi. Ja też powinienem wtedy stanąć, ale chciałem wywalczyć bilet za wszelką cenę. To błąd, chcę go naprawić – powiedział Elf Ogrodnik. Zrezygnować z nagrody chcieli także Elf Sklepikarz i Elf Biegacz. – Zweryfikować wyników niestety nie możemy, takie są reguły. Zwyciężył Elf Sklepikarz przed Elfem Biegaczem i Elfem Ogrodnikiem. Mam jednak inny pomysł. Napiszę do Papy Smerfa o sportowej postawie Elfa Optymisty i poproszę o dodatkowe miejsce dla elfów – powiedział Św. Mikołaj. Tak też się stało. Papa Smerf z racji na wyjątkowe okoliczności wyraził zgodę na powiększenie delegacji elfów i Elf Optymista mógł spełnić marzenie. Podczas wyścigu do końca wierzył w sukces, mając pozytywne nastawienie, w dodatku pokazał, że w życiu od własnych przyjemności ważniejsza jest postawa fair play. Jak zwyciężać to tylko uczciwie. Tak jak on może działać każdy elf, każde dziecko, każdy dorosły. – Nawet Elf Narzekacz? Dopytywał Elf Złośliwiec. Szczególnie on. Ów elf ma wiele talentów i ten do narzekanie wcale nie jest największy. Ty drogi Czytelniku, Słuchaczu też masz ich mnóstwo. Musisz tylko je odnaleźć i pomóc zadziałać. Życzę dobrej nocy. – Dobrej nocy? A co z bajką o mnie? Tak, Elf Narzekacz musiał odezwać się na koniec opowieści. Następnym razem będzie o tobie. – Trzymam za słowo – powiedział Elf Narzekacz. – Jak można trzymać za słowo – to niemożliwe – tym razem ciągnął temat Elf Złośliwiec. Mamy tutaj do czynienia z kolejnym powiedzeniem. Trzymać za słowo oznacza „wierzę, że na pewno zrobisz co obiecujesz”. Drogie elfy, wiem, że jesteście mistrzami w robieniu wszystkiego, by nie iść spać. Nie ze mną te numery. Karaluchy pod poduchy i słodkich snów. Dobranoc. [MAŁA SYRENKA] ,,TO TAKI WIHAJSTER'' Jak byłam mała uwielbiałam księżniczki Disneya. Zawsze chciałam zostać jedną z nich, założyć jedną z tych pięknych balowych sukien i zatańczyć w wielkiej sali balowej. Albo zostać syrenką. Pamiętacie historię Arielki i księcia Eryka? Uwielbiam tą bajkę, dlatego chciałabym Wam ją przypomnieć, tylko że w wersji tekstowej jako bajkę na dobranoc. Zapraszam dalej! W morskich głębinach żyła sobie mała syrenka, Arielka. Uwielbiała badać podwodną krainę, ale nade wszystko marzyła o życiu na lądzie i zostaniu człowiekiem. Arielka ciągle poszukiwała rzeczy należących do ludzi. Kiedy znalazła z Florkiem dziwny rozwidlony obiekt, wypłynęła na powierzchnię, by pokazać go mewie o imieniu Blagier. „To taki wihajster” — oświadczyła mewa. Król Tryton, ojciec Arielki, rządził całym morzem. Uważał, że ludzie są niebezpieczni. Kiedy dowiedział się, że jego córka wypływała na powierzchnię, zakazał jej tego robić! Poprosił także kraba Sebastiana, aby jej ciągle pilnował. Arielka jednak ciągle wymykała się na powierzchnię. Pewnej nocy na morzu rozpętał się straszliwy sztorm. Arielka i Florek zauważyli Księcia, który wypadł za burtę wielkiego okrętu. „Muszę go uratować” — krzyknęła syrenka. Arielka przeniosła księcia Eryka na plażę i zaśpiewała dla niego. Potem odpłynęła. Eryk tylko przez moment widział twarz Arielki, ale wciąż brzmiał mu w uszach jej piękny głos. Chcąc znowu zobaczyć księcia, Arielka zgodziła się oddać swój głos wiedźmie morskiej, Urszuli. Wiedźma miała niecny plan, wypowiedziała zaklęcie… …i zmieniła Arielkę w człowieka! Arielka miała sprawić, by książę Eryk pocałował ją przed zachodem słońca trzeciego dnia, inaczej stałaby się znowu syreną. Co gorsza, na zawsze należałaby wtedy do Urszuli! Zauroczony pięknością Arielki Eryk pokazał jej swoje królestwo. Książę był nią coraz bardziej zachwycony, ale przez dwa dni jej nie pocałował. Urszula obawiała się, że książę zakocha się w Arielce, dlatego przemieniła się w piękną Vanessę. Zamierzała rozkochać w sobie księcia. Wiedźma przebrana za Vanessę i mówiąca głosem Arielki rzuciła na Eryka zaklęcie. Był przekonany, że kocha Vanessę. Zamierzał ją poślubić! Arielka utraciła swego ukochanego. Tuż przed zachodem słońca trzeciego dnia Blagier odkrył, że Vanessa jest przebraną Urszulą. Pospieszył ostrzec Arielkę. Sebastian popłynął znaleźć króla Trytona, a Arielka i Florek skierowali się w stronę okrętu Eryka. Z pomocą przyjaciół Arielka zapobiegła ślubowi i odzyskała głos. Uwolniony od zaklęcia Urszuli książę Eryk zrozumiał, że kocha tylko Arielkę. Było jednak za późno. Słońce już zaszło, gdy książę pierwszy raz pocałował syrenkę. Arielka znowu stała się syreną i należała do Urszuli. Aby uratować córkę, król Tryton oddał Urszuli swoją moc i stał się jej więźniem. „Jestem władczynią oceanu” — krzyczała Urszula. Wiedźma coraz bardziej rosła i górowała nad oceanem. Książę Eryk wskoczył na pokład starego statku. Skierował połamany dziób okrętu prosto w serce Urszuli. Wiedźma zniknęła wśród fal. Gdy Urszula zginęła, król Tryton odzyskał swoją moc. Widząc, jak bardzo Arielka kocha księcia Eryka, spełnił jej życzenie: zmienił ją w człowieka! Arielka i książę Eryk pobrali się i żyli szczęśliwie w zamku nad brzegiem morza. KONIEC BAJKI ! JAK PODOBAŁA WAM SIĘ BAJKA? JAKĄ NASTĘPNĄ HISTORIĘ CHCIELIBYŚCIE PRZECZYTAĆ? Czy zastanawiali się Państwo kiedyś, dlaczego dzieci podczas oglądania bajek patrzą w ekran monitora tak zafascynowane, jakby widziały jakiś cudowny świat? Dzieje się tak dlatego, że mały odbiorca bajki przeżywa przygody bohaterów, jakby sam brał w nich udział. Boi się jak oni i cieszy się jak oni. Bajki dla dzieci mają funkcję terapeutyczną, ponieważ dzięki temu, że nasi milusińscy tak bardzo wciągają się w przedstawianą historię, mają okazję przeżywać wiele różnych emocji. Przygotowaliśmy zatem dla naszych małych odbiorców szeroki wybór bajek online. Wśród ich bohaterów odnajdą Państwo swoich ulubieńców z dzieciństwa: Bolka i Lolka, Muminka, Elmo, ale także nowsze postacie znane dzieciom w telewizji: świnkę Peppę, Shreka czy przebojowe Pingwiny z Madagaskaru. Największą zaletą oglądania bajek online jest to, że można to robić zawsze, kiedy przyjdzie na to ochota, a nie w wyznaczonych godzinach.

bajka o smerfach do czytania